W związku z moją ciepłolubnością, kombinuję co ćwiczyć, żeby nie robić tego na śniegu i w mrozie.
Pomyślałam więc, że to doskonały czas na zabranie się za to, co wcześniej pozostawało na dalekim planie i było przeze mnie bardzo zaniedbane- SZCZEGÓŁY.
Przeglądając ostatnio różne nagrania obikowe w sieci utwierdziłam się w przekonaniu, że labrador z racji swojej budowy ciała, nie jest w stanie osiągnąć porażających szybkości i powalającego na kolana wyrazu- nie ubolewam nad tym, wiedziałam o tym zanim Tinker do mnie trafiła- dlatego wpadłam na to, że skoro nie będzie się na nas patrzyło jak na zwrotne i lekkie łyżwiarki, to może chociaż jak na dokładne narciarki biegowe ;)
Tak jak postanowiłam, tak też zrobiłam i zaczęłyśmy ćwiczenia od samych podstaw. A dokładnie:
- Od pracy nad ładnymi zmianami pozycji. Na sierpniowym seminarium pod Warszawą u dziewczyn z ALTO, walczyłyśmy z Olą Brzozowską nad równym położeniem się i siadem Tinker. Niestety wydawało się to wręcz niemożliwe- nie była ona w stanie położyć się na sfinksa, tak jakby budowała jej ciała na to nie pozwalała- i teraz pytanie do osób, które miały okazję pracować z labradorem, czy też mieliście takie spostrzeżenia? Po powrocie do domu już na następny dzień byłyśmy na prześwietleniu bioder, żeby sprawdzić, czy powód nie leży w kwestiach zdrowotnych. Biodra na szczęście okazały się zdrowe, więc dalej kombinowałam co zrobić?! Zabierałam się do tego małymi kroczkami i w końcu się udało! Potwierdza się teoria, że: o wiele trudniej coś odpracować, niż nauczyć od początku ;)
- Kolejnym naszym problemem było memlanie aportu. Przekonałam się o tym na październikowym egzaminie PT1. Tinker wystartowała po koziołek z pasją (czyli swoim biegiem, który nie zmienił się od ukończenia przez nią 4 miesiąca życia :P), chwyciła aport i wróciła memlając go. Także uważam, że to moje kolejne zaniedbanie i pracujemy teraz nad spokojnym trzymaniem. Zależy mi na tym, żeby potrafiła opanować emocje podczas trzymania koziołka. Ćwiczymy to na różne sposoby i w różnych kombinacjach, ale przede wszystkim wałkujemy czarodziejską samokontrolę :)
Nagranie z dłubania szczegółów:
Nastęnym moim celem było nauczenie Tinker nowej komendy na zostawanie- pozazdrościłam poniektórym, których widziałam na nagraniach (Taflon, Elmo, Flicka- dzięki!) no i postanowiłam spróbować z labradorem. A w związku z tym, że przyświeca mi cel: "labrador też potrafi!", to robiłyśmy sobie uroczą płaszczkę przez kilka dni i mamy to! Oczywiście w wersji bardzo demo i jeszcze dużo pracy przed nami, żeby trochę wyprostować to leżenie i żeby w tej pozycji Tinker zostawała na długo, ale zarys już jest :)
Na nagraniu krok po kroku, jak przebiegała u nas nauka tej pozycji:
Bardzo dużo jeszcze pracy przed nami. Wciąż mam wrażenie, że nie jesteśmy wystarczająco przygotowane do obi 0 i wymyślam wciąż nowe powody na to i moje z czegoś niezadowolenia. Jednak słowo się rzekło i 16 lutego startujemy w I Przebiegach Treningowych pod Poznaniem.
Ale! Ale! Nasza ekipa liczy mnie i dwa psy! Więc co u Mustusia?!
Zawsze jak o nim piszę, to pojawia mi się uśmiech na twarzy- bo to bardzo uroczo niegrzeczny chłopak. Mustuś dzielnie ćwiczy teraz skakanie przez przeszkodę i obieganie tyczki od slalomu. A w domu uczy się spokojnie zachowywać podczas tego, jak Tinker ćwiczy- idzie mu już coraz lepiej. Także pracujemy u niego nad pracą w jak najniższym pobudzeniu. Trochę bawimy się też w kształtowanie, ale przez jego emocje idzie nam to dość opornie- sesje muszą być jak najkrótsze, żeby jego mózg nie wyłączył się kompletnie. Radzi sobie już jednak coraz lepiej :) Wróżę mu karierę za jakieś....ekhm 5 lat :P
Dziubanie, dziubaniem, ale zajmują nam głowę też sprawy poważniejsze i śnieg nam w nich nie przeszkadza- przygotowujemy się do egzaminów terenowych klasy 0. W niedzielę odbył się fantastyczny trening z fantastycznymi ludźmi :) Sekcja Poszukiwawczo Ratownicza OSP Wołczkowo
(fot. Bartosz Mateńko)